
Niektóre branże wskazują na potrzebę zapewnienia Polsce suwerenności, np. technologicznej. A może na rynek kapitałowy trzeba spojrzeć przez pryzmat polskiej racji stanu? Jego cyfryzacja daje solidne podstawy, ale do sukcesu trzeba czegoś więcej.
„Czy cyfryzacja wprowadza rynek kapitałowy na nowe tory?” zastanawiali się uczestnicy debaty w studiu DGP. Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, oceniła, że 2025 to kolejny bardzo dobry rok dla polskiego rynku kapitałowego. Giełda była najlepsza na świecie. W kwietniu WIG pokonał granicę 100 tys. pkt, a w sierpniu padł kolejny rekord – 110 tys.

– Aktywa o wartości ponad 400 mld zł są zgromadzone w towarzystwach funduszy inwestycyjnych, prawie 270 mld zł w otwartych funduszach emerytalnych. Widać, że rzeczywiście ta koniunktura nam sprzyja – wyliczała.
Również Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, pozytywnie ocenił rok.
– Mamy taką nietypową, ale bardzo miłą dla inwestujących sytuację, w której różne klasy aktywów solidarnie rosną – czy to kruszce, czy rynek kapitałowy, czy też rynek kryptoaktywów. Większość z tych, którzy postanowili ulokować część swoich oszczędności na szeroko rozumianych rynkach finansowych, nie może być zawiedziona – zauważył.
Co nie działa
Na początku padły optymistyczne informacje, ale dyskusja szybko pokazała skalę wyzwań. Małgorzata Rusewicz podkreśliła, aby na rynek kapitałowy nie patrzeć krótkowzrocznie.
– Ponieważ jest przed nami trochę wyzwań, i od strony gospodarczej, i od strony systemowych zmian na rynku, myślę, że już czas, żeby nie tylko rozmawiać o potrzebnych zmianach, ale zacząć działać. Ta dobra sytuacja nie będzie sama z siebie trwać wiecznie – przestrzegała.
Maksymilian Skolik, dyrektor biura maklerskiego mBanku, ocenił z kolei sytuację jako słodko-gorzką. Na GPW praktycznie od trzech lat mamy hossę, ale dużym minusem jest partycypacja inwestorów indywidualnych we wzroście.
– Udział inwestorów indywidualnych w obrotach na GPW i informacje z funduszy nie dają powodów do satysfakcji. W przypadku giełdy ten udział spadł z 25–26 proc. kilka lat temu do 13 proc. obecnie. W funduszach mamy permanentne odpływy od funduszy akcyjnych, mimo że miesiąc w miesiąc są duże napływy do funduszy obligacyjnych i duże zakupy obligacji Skarbu Państwa – wyliczał.
GPW przestała być traktowana jako dobre miejsce do długoterminowego lokowania kapitału.
– Tymczasem wszystkie dane pokazują, że właśnie giełda jest najlepszym miejscem do takich inwestycji, z emerytalnym wręcz horyzontem, bo tam są największe stopy zwrotu – podkreślił Maksymilian Skolik.
Zwrócił uwagę, że to mieszkania stały się dobrem inwestycyjnym, wypierając rynek akcji, do czego przyczyniły się też kwestie podatkowe.
Z tą konstatacją zgodził się prezes Dominiak.
– Łyżka dziegciu jest bez dwóch zdań uzasadniona. To faktycznie jeden z większych zawodów, że inwestorzy nie dostrzegli tych historycznych stóp zwrotu. One były zawsze najlepszym magnesem. To jest chyba żółta kartka dla decydentów i w pewnej mierze dla całego rynku, że nie potrafiliśmy wykorzystać tego potencjału – stwierdził.
Wskazał też na opieszałość rządzących w pracach nad zmianami w opodatkowaniu.
Prezes Rusewicz zwróciła uwagę na szerszy kontekst.
– Polska nie jest wyjątkiem, jeżeli chodzi o tendencję do lokowania aktywów w obligacjach czy w produktach dłużnych, a mniej w akcyjnych. Cała Europa widzi dokładnie ten sam problem – wskazała.
Jako przykład hamulcowych rozwiązań unijnych wskazała ankiety MiFID, czyli kwestionariusz opracowany zgodnie z dyrektywą MiFID II (Markets in Financial Instruments Directive). Jej wypełnienie jest obligatoryjne przed rozpoczęciem inwestowania w instrumenty finansowe.
W czym może pomóc cyfryzacja
Nowoczesne technologie, cyfryzacja to może być duża szansa dla rynku – oceniła prezes Małgorzata Rusewicz.
– Za granicą już obserwujemy wprowadzanie funduszy, które są zarządzane tylko przez AI. Natomiast Polska ciągle jest jeszcze z tyłu, co nie wynika tylko z niechęci czy z ograniczeń po stronie instytucji finansowych. Jesteśmy w dużej mierze uzależnieni w tej kwestii od polskiego nadzoru i nie znamy jeszcze jego podejścia do zagadnienia funduszy zarządzanych przez AI – wskazywała.
W związku z tym sztuczna inteligencja stosowana jest na razie do użytku wewnętrznego w back office, a nie do bezpośredniej obsługi klienta.
– Czekamy na spektakularne zmiany, które wprowadzą coś nowego jeżeli chodzi o dystrybucję i zarządzanie funduszami – powiedziała Małgorzata Rusewicz.
Prezes SII zwrócił uwagę na dwa aspekty cyfryzacji istotne z perspektywy finalnego konsumenta usług finansowych.
– Po pierwsze nowe technologie wpływają na niebywałą demokratyzację i dostępność. Dziesięć lat temu oferta globalnych rynków była mocno ograniczona, wręcz reglamentowana. Bariery miały różny charakter – zauważył. Druga sprawa to możliwości, jakie daje sztuczna inteligencja.
– Fakt, że instytucje zaprzęgły AI do swoich działań to jedno, ale to też duża szansa dla detalicznych inwestorów. Nagle się okazuje, że można mieć substytut ogromnych mocy analitycznych. Przysłowiowy Kowalski, który będzie się dobrze poruszał w środowisku AI, będzie mógł wykorzystać tego rodzaju wsparcie chociażby do analizowania – wskazał.
Ale, jak zauważył, sztuczna inteligencja to także nowa kategoria problemów.
– Połączenie świata cyfrowego z AI i deep fejkami powoduje poważne zagrożenia – przestrzegł.
Cyberbezpieczeństwo to kwestia, którą koniecznie musimy brać pod uwagę i kształcić klientów – zgodziła się IZFiA.
– Rozumiem, że chat GPT może już nam pomóc na przykład porównać, które fundusze są lepsze, i to jest super. Natomiast jest pytanie, czy znajdujące się tam informacje są i będą wiarygodne, a w konsekwencji czy wiarygodna będzie cała analiza – dodała.
Paradoks, który tkwi w smartfonie
Maksymilian Skolik akcentował znaczenie zmian w ostatnich latach.
– O ile jeszcze kiedyś dominującym modelem onboardingu klienta była wizyta w siedzibie i podpisywanie papierów, o tyle teraz to absolutna nisza. Dokonuje się on błyskawicznie poprzez wypełnienie formularza w aplikacji mobilnej – powiedział.
Wskazał także na ograniczenia i problemy wynikające ze zbyt daleko idących regulacji branży maklerskiej.
– To jest rodzaj kaftana bezpieczeństwa, który na branżę został niestety nałożony i na pewno nie ułatwia rozwoju – dodał.
Odniósł się też do hasła demokratyzacji finansów.
– Rzeczywiście w zasadzie każdy, kto dysponuje telefonem komórkowym, może sobie założyć konto maklerskie, mieć dostęp do rynków zagranicznych. Myślę, że to bardzo dobrze, bo pozwala na dywersyfikację inwestycji – konstatował.
Zwrócił też uwagę, że aplikacje pozwalają na inwestowanie małych kwot.
– Charakter rynku bardzo się zmienił, a już na horyzoncie pojawiają się rzeczy, o których jeszcze rok czy dwa lata temu w ogóle nie myśleliśmy. Na przykład tokenizacja aktywów i próba przeniesienia fizycznych aktywów na blockchain. To jest kolejne przesuwanie granic – opisywał.
Z jednej strony smartfon wprowadził inwestorów do świata nowych możliwości. Z drugiej jednak szybkie decyzje, z jakimi się kojarzy, niekoniecznie korespondują z długim horyzontem inwestycyjnym. Uczestnicy dyskusji mówili w jego kontekście o niedostatecznej edukacji finansowej Polaków – być może w ty mogłyby pomóc nowoczesne technologie. Podkreślali też znaczenie zachęt podatkowych i takich propozycji jak PPK, IKE czy IKZE. Ostatnim pomysłem jest Osobiste Konto Inwestycyjne. To wciąż jednak mało.
Jarosław Dominiak apelował, aby uznać rozwój rynku kapitałowego za polską rację stanu ze wszystkimi tego konsekwencjami – sprzyjającymi inwestowaniu rozwiązaniami fiskalnymi czy zadbaniem o jakość corporate governance, szczególnie w przypadku blue chipów, czyli największych spółek, z reguły z udziałem Skarbu Państwa.
Prezes SII mówił również o konieczności podejmowania wspólnych działań na rzecz rozwoju rynku przez wszystkich interesariuszy.
TB

rozmowy i debaty można obejrzeć na cyfrowa-gospodarka.gazetaprawna.pl