
Rosja wydaje na swój system dezinformacji 3 mld dol. rocznie. Aby się bronić, potrzeba szerokiej edukacji oraz połączenia działań państwa, mediów, biznesu i organizacji pozarządowych – mówili uczestnicy panelu DGP „Dezinformacja w sieci. Jak nie dać się zmanipulować?”.
Nie ma się co oszukiwać: dezinformacja to ogromny problem. Głównym celem dezinformatorów jest wpłynięcie na opinię publiczną i nie ma znaczenia, czy dotyczy to zdrowia, czy finansów, czy polityki – stwierdziła Olga Wałkuska, ekspertka NASK, podkreślając, że dezinformatorzy dążą do nasilenia podziałów społecznych, aby spolaryzowanym społeczeństwem jeszcze łatwiej manipulować.

Przypomniała, że przed głosowaniem w sprawie brexitu Wielką Brytanię zalała fala dezinformacji, która wpłynęła na wyniki głosowania i przesądziła de facto o wyjściu z UE. Przykładem dezinformacji w polityce jest też to, co działo się po niedawnym ataku dronów na Polskę.
– Zasięg treści dezinformacyjnych był ogromny – nawet co szósty Polak mógł się natknąć w sieci na jakąś treść wprowadzającą w błąd w tej kwestii – podkreśliła Olga Wałkuska.
Marcel Kiełtyka, członek zarządu, dyrektor ds. komunikacji i PR w Demagog.org.pl, zwrócił uwagę na zawrotną karierę informacji o tym, że rzekomo aż 40 proc. osób komentujących w polskim internecie atak dronów na nasz kraj wskazywało na Ukrainę jako autora tych ataków.
– Informacje taką podało ponad 300 mediów polskich i ponad 200 zagranicznych, wygenerowało to prawie 30 mln zasięgów i nikt tego nie zweryfikował. Pokusiliśmy się o sprawdzenie wiadomości u jej źródła i okazało się, że odsetek wspomnianych komentarzy sięgał maksymalnie 8 proc. – wyjaśnił przedstawiciel czołowej organizacji factcheckingowej.
Dezinformacja na temat zdrowia
Ogromna część dezinformacji dotyczy zdrowia. Pokazała to najdobitniej pandemia koronawirusa.
– Przy ogromnym wysiłku organizacyjnym i walce z dezinformacją szerzoną przez grupy antyszczepionkowców udało się zaszczepić taką część społeczeństwa, która pozwoliła nam wrócić do normalnego życia – przypomniała Agnieszka Gołąbek ze Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA.
Zastrzegła przy tym, że negatywne oddziaływanie antyszczepionkowców nadal jest widoczne: w ciągu ostatnich pięciu lat liczba odmów obowiązkowych szczepień dzieci podwoiła się, a to z kolei stwarza zagrożenie dla kondycji zdrowotnej całego społeczeństwa.
Jak wskazuje Agnieszka Gołąbek, dezinformacja w obszarze zdrowia jest szczególnie niebezpieczna, bo dotyczy życia ludzi. Fałszywe informacje o terapiach i specyfikach są czasami tak abstrakcyjne, że wydaje się niemożliwe, by ktokolwiek w nie uwierzył. Ostatnio sieć obiegły np. rewelacje o rzekomych właściwościach terapeutycznych czerwonego muchomora. Z innych newsów mogliśmy się dowiedzieć, że „nowotwory to spisek”. Okazało się, że są ludzie, którzy uznają takie treści za prawdę.
– A przecież to jest – dosłownie – kwestia życia. W mediach pełno jest ostatnio wiadomości o tym, że umierają lub tracą zdrowie ludzie, którzy w wyniku dezinformacji albo mieli zbyt późną diagnozę swojej choroby, albo w ogóle nie podjęli leczenia, albo to leczenie przerwali – alarmowała przedstawicielka organizacji INFARMA.
Dezinformacja w finansach
– Niestety nie opanujemy tego, co się dzieje w social mediach. Z pewnymi fake newsami walczyć się po prostu nie da, co nie znaczy, że nie trzeba – ocenił dr Przemysław Barbrich, dyrektor Zespołu Komunikacji i PR Związku Banków Polskich.
Sektor bankowy zaczął uświadamiać ludziom, że np. informacje o tym, iż inwestując 1 tys. zł, można zarobić w ciągu tygodnia 10 tys., to fałsz.
– Pokazujemy to w kampanii Dbamoswoje.pl, pokazujemy to w reklamach telewizyjnych dla dużej widowni, by ludzie zainteresowali się tym, że jednak ten e-mail, który przychodzi do nas z jakiegoś nieznanego adresu, z prośbą o kliknięcie w jakiś link, że telefon z infolinii, gdy ktoś wypytuje o nasz kredyt i obiecuje złote góry, prosząc o podanie danych wrażliwych, to jest od początku do końca fake news – mówił dr Przemysław Barbrich.
Jak podkreślił, znaczący udział w sianiu dezinformacji mają media. Jako przykład podał artykuł opisujący wprowadzenie Kwoty Transakcji Użytkownika, czyli ograniczenia w obrocie bezgotówkowym, który pod sensacyjnymi tytułami obiegł portale. Nie zaznaczono w nim, że rozwiązanie to jest wprowadzane w Meksyku, a nie w Polsce, co w realiach, gdy większość odbiorców czyta jedynie tytuły i nagłówki, trzeba uznać za dezinformację. Przedstawiciel ZBP przytoczył też inny niedawny artykuł, w którym – pod nagłówkiem „Pilne!” – informowano o problemach z płatnościami w całej Polsce, które dotknęły rzekomo milionów Polaków. Tymczasem chodziło o 45-minutową awarię w jednej sieci sklepów.
Dezinformacja w e-handlu
– Przez cały czas walczymy z oszustami. To jest właściwie wyścig zbrojeń między nami a nimi – opisywał Piotr Chochłow z OLX. Podkreślał, że oszukiwaniem w sektorze e-commerce zajmują się nie pojedynczy hakerzy w kapturach na głowie, ale całe korporacje. Strategie używane przez oszustów ciągle się zmieniają – był etap przesyłania kodów QR, wysyłania SMS-ów, teraz ruszyła kampania, w której oszuści wysyłają wiadomości do użytkowników z fałszywym screenem z niby zaktualizowanego regulaminu OLX, który służy do wyłudzenia wrażliwych danych, służących np. do logowania do bankowości internetowej albo do korzystania z karty płatniczej.
Z badań Demagoga wynika, że ponad 80 proc. Polaków miało do czynienia z dezinformacją i ma kłopoty z jej oceną.
– Ponad 90 proc. ankietowanych przez nas zgodziło się z co najmniej jednym fałszywym stwierdzeniem, które wrzuciliśmy do tej ankiety – podał Marcel Kiełtyka.
Z badań organizacji wynika też, że źródłem fałszywych treści są głównie politycy, platformy społecznościowe i media, a co druga osoba otrzymała fałszywą informację od znajomych.
– Byłem przerażony, jak wysoko postawieni, inteligentni, wykształceni ludzie, uwierzyli w czasie pandemii w wiadomość, że Warszawa będzie zamykana, a na rogatkach staną czołgi. Uwierzyli, bo wysłał im to znajomy, a on nie mógł przecież ich okłamać – mówił Marcel Kiełtyka, zwracając uwagę na to, by każdy z nas sprawdzał przez podaniem dalej tak istotne treści, bo może niechcący uwiarygadniać kłamstwa i manipulacje, ułatwiając misję dezinformatorom.
Badania Demagoga pokazują też pozytywny trend: ludzie już są świadomi, że istnieje dezinformacja.
– Jeszcze pięć lat temu to nie było takie oczywiste. Wtedy państwo, które odgrywa ogromną rolę w walce z dezinformacją, tak naprawdę ignorowało ten problem – opisywał Marcel Kiełtyka.
Zwracał też uwagę, że nie da się wyeliminować dezinformacji, ale wygrać z nią można, ograniczając negatywne oddziaływanie szkodliwych treści na społeczeństwo i na bezpieczeństwo państwowe.
Jak być odpornym na dezinformację
Czy rzeczywiście możemy wygrać z dezinformacją? Jak przyznała Olga Wałkuska z NASK, to trudne, bo dezinformatorzy stosują techniki bazujące na emocjach. Dlatego ogromną rolę odgrywa edukacja, czyli m.in. uczenie ludzi rozróżniania opinii od faktów.
– Organizujemy webinary dla nauczycieli i rodziców, mamy grę, która uczy dzieci w formie zabawy, jak sobie radzić z dezinformacją – wyliczała przedstawicielka NASK i podkreślała, że edukacja na temat dezinformacji powinna się znaleźć w podstawie programowej szkół.
– Może nie trzeba wprowadzać osobnego przedmiotu, ale bardzo potrzeba nam nauki krytycznego myślenia na wielu zajęciach – zaznaczał Marcel Kiełtyka.
Nauka może się odbywać np. na lekcji informatyki.
– Z kolei na lekcji matematyki można uczyć o tym, jak manipuluje się wykresami, a na lekcji języka polskiego, jak różne narracje językowe mogą nami manipulować – proponował przedstawiciel Demagoga.
Agnieszka Gołąbek zwracała uwagę na konieczność edukacji influencerów, którzy czasem sami zostali wprowadzeni w błąd i byli elementem procesu dezinformacji. 90 proc. pokolenia Z podejmuje decyzje zakupowe na podstawie tego, co radzą influencerzy. Według niej do skutecznej walki z dezinformacją potrzebne jest również odpowiednie prawo, dlatego dobrze, że Polska implementuje unijne przepisy, których celem jest zwiększenie odpowiedzialności platform za nielegalne treści. Zdaniem Agnieszki Gołąbek powinniśmy mieć też jednak krajowe regulacje. Rząd pracuje np. nad ustawą lex szarlatan, która ma ochronić pacjentów przed fałszywymi terapiami. Projekt określa, czym są takie praktyki, zakazuje ich stosowania i wprowadza wysokie, nawet milionowe kary dla szarlatanów działających w sieci i wprowadzających w błąd w obszarze zdrowia i leczenia. Branża farmaceutyczna wypracowała już własne kodeksy etyki i dobre praktyki, które są traktowane bardzo poważnie i zobowiązują do odpowiedzialności za słowo w sieci.
– My z kolei realizujemy największy w Europie program – Bankowcy dla edukacji. Wydajemy ogromne pieniądze na to, żeby pokazywać w mediach, jak ludzie się powinni zachowywać, co źle robią, w jaki sposób nie ulegać właśnie dezinformacji – mówił dr Przemysław Barbrich. I apelował, by inne branże, także farmaceutyczna, dołączyły do medialnej akcji przeciwko dezinformacji.
Według Piotra Chochłowa stosowanie się do dwóch prostych zasad to podstawa bezpiecznego działania w e-commerce. Pierwsza – nie używajmy tych samych haseł do różnych kont w internecie. Druga – ani sprzedający, ani kupujący nie powinni wychodzić poza serwis, który jest używany do transakcji, bo przestępcy właśnie po to starają się nas wyciągać poza serwis dający gwarancje bezpieczeństwa, żeby wyłudzić pieniądze.
Marcel Kiełtyka podkreślał, jak ważne w walce z dezinformacją jest stabilne finansowanie ekspertów i organizacji pozarządowych, które odgrywają ogromną rolę w tej sferze.
– Inaczej przegramy – stwierdził.
Jak wyliczał, Rosja na swój system dezinformacyjny wydała prawie 3 mld dol.
Wszyscy zgodzili się, że konieczne są mechanizmy współpracy, łączenie działań państwa, mediów, biznesu i NGO, aby skuteczniej przeciwdziałać dezinformacji.
– Już pięć lat temu powinniśmy mieć wdrożoną całą strategię komunikacyjną dotyczącą technicznego przeciwdziałania dezinformacji. Mam nadzieję, że to się niedługo stanie – podsumował Marcel Kiełtyka.
Grzegorz Skowron (Agencja Informacyjna GEG)

rozmowy i debaty można obejrzeć na cyfrowa-gospodarka.gazetaprawna.pl