Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Cyfrowe państwo pokazuje skuteczność w czasach wojny

Elżbieta Rutkowska
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
internet
internet
ShutterStock

Najnowsze technologie ułatwiają władzom w Kijowie pomaganie swoim obywatelom i walkę z wrogiem

– To, co w dziedzinie cyfryzacji zrobiliśmy przez dwa i pół roku przed rosyjską agresją, pozwala nam teraz efektywnie działać w warunkach wojennych i szybko wprowadzać nowe usługi – mówi Mychajło Fedorow, wicepremier, minister transformacji cyfrowej Ukrainy.

Pojawiają się one w rządowym serwisie Diia, który funkcjonuje jako portal internetowy i aplikacja na urządzenia mobilne. Diia pełni rolę multiurzędu – obejmuje elektroniczne wersje wszystkich usług świadczonych przez państwo. Za pośrednictwem serwisu można zgłosić narodziny dziecka, zarejestrować działalność gospodarczą czy podpisać umowę. Nazwa aplikacji po ukraińsku oznacza działanie, a jednocześnie są to pierwsze litery hasła „Państwo i ja” („Derżawa i ja”).

Jak informuje Mychajło Fedorow, przed rosyjską napaścią Diia – w liczącym 44 mln obywateli państwie – miała 16 mln użytkowników (wystartowała w 2019 r.). Od 24 lutego, czyli od początku rosyjskiej agresji, ich liczba wzrosła o 2,5 mln. Aplikacja spełnia też więcej zadań, odpowiadając na potrzeby powstałe w ekstremalnej sytuacji. – Diia bardzo się przydaje w warunkach wojennych – mówi minister transformacji cyfrowej Ukrainy. – Umożliwia szybkie wspieranie finansowe ludzi na terytoriach objętych wojną oraz zbieranie informacji o ruchach wojsk rosyjskich – wymienia dwie najważniejsze funkcje, o które Diia została wzbogacona po rosyjskiej inwazji. Złożenie wniosku o odszkodowanie za mienie, które ucierpiało w wyniku działań wojennych, wymaga kilku kliknięć. Jako dowód szkody można przez aplikację przesłać zdjęcia. Z kolei przekazywane na tej platformie wiadomości o rosyjskich oddziałach są weryfikowane przez specjalistów.

– Wprowadziliśmy też możliwość słuchania ukraińskiego radia i oglądania telewizji w aplikacji Diia, bo ich sygnał jest zagłuszany przez wroga i tradycyjną drogą nie wszędzie teraz dociera – dodaje Fedorow. Mimo trwającej wojny ukraiński resort cyfryzacji pracuje nad dodaniem do rządowej platformy kolejnych funkcjonalności. Jak mówi Fedorow, będą one związane z bankowością i sprawami socjalnymi.

Cyfryzacja kraju i „państwo w smartfonie” były ważnymi motywami kampanii wyborczej prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Wojna zwiększyła zapotrzebowanie na rządowe usługi świadczone drogą elektroniczną – ale też utrudnia korzystanie z nich. Mychajło Fedorow przyznał wczoraj w wywiadzie dla DGP, że w wyniku ostrzałów i eksplozji zniszczeniu uległy maszty telekomunikacyjne i kilometry światłowodów. Sytuację ratuje jednak satelitarna łączność Starlink. Po pierwszym zestawie sprzętu umożliwiającego korzystanie z satelitów firmy SpaceX (należącej do Elona Muska), który dotarł do Ukrainy jeszcze w lutym, w zaatakowanym kraju pojawiły się kolejne, z różnych źródeł. Obecnie działa tam ponad 10 tys. terminali Starlink.

Technologie przydają się Ukraińcom do identyfikacji rosyjskich żołnierzy – szczególnie tych, którzy zginęli w walce i nie można ustalić ich tożsamości. Strona ukraińska używa do tego sztucznej inteligencji. Specjalne oprogramowanie porównuje twarze żołnierzy z miliardami zdjęć dostępnymi w internecie – pochodzącymi m.in. z rosyjskiego odpowiednika Facebooka, serwisu VKontakte.

– Udało nam się zidentyfikować kilka tysięcy osób, zmarłych i wziętych do niewoli – mówi Mychajło Fedorow. – Żywych jest identyfikować łatwiej. Zwrócili się do nas np. wolontariusze z informacją, że w szpitalu znajduje się ranny rosyjski żołnierz, który rzekomo stracił pamięć. Nasz zespół, wykorzystując sztuczną inteligencję, ustalił, że ten żołnierz próbował uciec i dlatego wymyślił sobie legendę z utratą pamięci – opowiada.

Po rozpoznaniu zmarłych władze ukraińskie zawiadamiają ich najbliższych. – 80–85 proc. rosyjskich rodzin, które otrzymują od nas informację o śmierci swoich krewnych, odpowiada groźbami, że przyjadą do Ukrainy i nas zabiją – stwierdza minister transformacji cyfrowej. – Rosyjska propaganda na własnym terenie jest tak silna, że rodziny uważają, iż ich żołnierze przybyli do Ukrainy, by ją wyzwolić. To jest wyzwanie i dla nas, i dla was, aby tę narrację przełamać – podkreśla Fedorow. ©℗