Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Połowa aplikacji na Androida przekazuje nasze dane innym firmom. Najczęściej robią to bezpłatne programy

Anna Wittenberg
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Media społecznościowe nie przodują w odsprzedawaniu informacji o nas. One zarabiają, sprzedając dostęp do naszych oczu, nie danych
Media społecznościowe nie przodują w odsprzedawaniu informacji o nas. One zarabiają, sprzedając dostęp do naszych oczu, nie danych
shutterstock

Sprzedane dane służą głównie do profilowania użytkowników pod kątem reklamowym. Jak ustrzec się przed utratą kontroli nad naszymi danymi?

Jakie dane pozyskują aplikacje?

Dane o lokalizacji, kontaktach, zakupach, odwiedzanych hotelach, wyznaniu czy preferencjach seksualnych – to tylko przykłady informacji, jakie pozyskują o swoich użytkownikach aplikacje. Niektóre same z nich korzystają, ale duża część sprzedaje je dalej, czyniąc z tego źródło dochodu. Do niedawna użytkownicy nie wiedzieli, które firmy handlują wiadomościami o nich, ale dostawcy aplikacji wprowadzili obowiązek informowania o tym. O ile Apple wymagało tego już wcześniej, o tyle w Google Store czas na uzupełnienie informacji był do końca lipca.

Aplikacje na Androida masowo przekazują dane

Deklaracjom tysiąca najpopularniejszych aplikacji na Androida przyjrzał się amerykański start-up Incogni, który zajmuje się prywatnością w sieci. Wyniki? Połowa aplikacji przekazuje nasze dane innym podmiotom. Częściej robią to programy bezpłatne i takie, które mają ponad pół miliona pobrań. Liczby mogą być jeszcze większe, bo z informacji o prywatności nie wyspowiadały się popularne aplikacje, takie jak Uber.

– To bardzo optymistyczne szacunki, bo jeśli ktoś chce skłamać w deklaracji dla sklepu z aplikacjami, nie poniesie za to żadnych konsekwencji – zauważa Adam Haertle, specjalista ds. bezpieczeństwa informatycznego, autor serwisu Zaufanatrzeciastrona.pl. – To, co widzimy w deklaracjach, nie jest zaskoczeniem, od dawna funkcjonuje model, w którym płacimy za funkcje aplikacji swoimi danymi, swoim bezpieczeństwem. I wygląda na to, że powszechnie ten fakt zaakceptowaliśmy – dodaje.

Jak wynika z analizy Incogni, darmowe aplikacje pobierają siedem razy więcej danych niż płatne. Im bardziej aplikacja jest popularna, tym więcej danych od nas wymaga. Rekordzistami w zbieraniu informacji są portale społecznościowe – gromadzą średnio 19 punktów danych, czyli pojedynczych faktów. Bezkonkurencyjne są serwisy ze stajni Meta – Facebook, Messenger i Instagram zbierają 36 różnych kategorii – w tym informacje dotyczące stanu zdrowia, zdjęcia, nagrania głosowe, innych zainstalowanych na telefonie aplikacji.

Google i Meta wiedzą dużo

Co ciekawe, to nie media społecznościowe przodują w odsprzedawaniu informacji o nas. – Firmy takie jak Google i Meta wiedzą o nas bardzo dużo, ale w ich interesie nie jest sprzedawanie innym wiedzy o swoich użytkownikach, bo one same zarabiają na dopasowanych dzięki niej reklamach. Zarabiają, sprzedając dostęp do naszych oczu, nie danych. Częściej informacje sprzedają małe aplikacje, od nieznanych dostawców – zaznacza Haertle.

Wśród aplikacji sprzedających najwięcej danych w Polsce znany jest Reddit, czyli bardzo rozbudowane forum – pozostałe działają głównie w USA. Jak zauważa Heartle, użytkownicy w Europie są pod większą ochroną, choćby ze względu na RODO, które narzuca obowiązek informacyjny i ogranicza wykorzystanie naszych danych. – W USA aplikacja służąca muzułmanom do orientowania się na Mekkę udostępniała dane służbom specjalnym. U nas to mimo wszystko nie do pomyślenia – zaznacza.

Do czego służą sprzedane dane?

Sprzedane dane służą głównie do profilowania użytkowników pod kątem reklamowym. Jak ustrzec się przed utratą kontroli nad naszymi danymi? – Wszystko, co wpisujemy w aplikację, potencjalnie może znaleźć się pod kontrolą kogoś innego – przypomina dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant prywatności, autor książki „Filozofia Cyberbezpieczeństwa”. – Dziś smartfony pozwalają udzielać selektywnych zezwoleń na dostęp do funkcji urządzenia i danych, np. nie każda aplikacja musi mieć dostęp do zdjęć, do aparatu itd. Warto co jakiś czas przeglądać listę uprawnień aplikacji i zbędne odbierać. To element higieny – mówi.

Adam Haertle dodaje, że jego zdaniem nie da się już uniknąć tego, że aplikacje zbierają nasze dane. – Trzeba by przestać używać aplikacji w telefonie, a to byłoby bardzo uciążliwe. Nie jesteśmy w stanie wyeliminować ryzyka, możemy je tylko przesunąć. Polecałbym raczej używanie aplikacji dużych renomowanych firm, unikanie aplikacji, które mają mało pobrań, sprawdzanie, czy nie życzą sobie od nas nadmiarowych uprawnień. ©℗