B. prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski twierdzi, że był inwigilowany przy użyciu Pegasusa od końca lutego 2018 r., co - według niego - mogło mieć związek m.in. z jego działalnością w Radzie Dialogu Społecznego, kontaktami w Polsce i za granicą, a także krytycznymi wobec PiS felietonemi w prasie.
19 kwietnia "Gazeta Wyborcza" napisała, że telefon Malinowskiego został co najmniej raz zainfekowany systemem Pegasus. Z analizy, którą przeprowadziła kanadyjska organizacja Citizen Lab, telefon Malinowskiego został zainfekowany w lutym 2018 r., w czasie gdy stał on na czele organizacji Pracodawców RP. Systemem Pegasus - jak przypomniała "GW" - w Polsce dysponuje tylko Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Malinowski podsłuchiwany Pegasusem
W piątek Andrzej Malinowski wziął udział w posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej, która bada możliwość nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Jeszcze zanim były szef Pracodawców RP zabrał głos, przewodniczący senackiej komisji Marcin Bosacki (KO) poinformował, że komisja potwierdziła w Citizen Lab, że na telefonie Malinowskiego wykryto ślady użycia Pegasusa.
Sam były polityk (w latach 1993-1997 był posłem PSL) i działacz gospodarczy przyznał, że informacja o inwigilacji była dla niego zaskoczeniem. Nie przewidywałam w ogóle, że coś takiego jest możliwe, wręcz - zgodnie z definicją prezesa PiS, pana Kaczyńskiego - nie bałem się tego, bo uważam się za człowieka uczciwego, a prezes oficjalnie powiedział, że ludzie uczciwi nie powinni się bać Pegasusa. Poza tym nie kradnę, mimo przyzwolenia społecznego w niektórych grupach, nie wszczynam również niepokojów. Wprost przeciwnie - w dotychczasowej swojej działalności bardzo często występowałem jako taki strażak gaszący strajki, które z różnych powodów wybuchały. To było związane z moją działalnością w Komisji Trójstronnej i w Radzie Dialogu Społecznego - powiedział Malinowski.
Dodał, że był szpiegowany przy użyciu Pegasusa "mniej więcej od 27 lutego 2018 roku". Według niego powodów inwigilacji mogło być kilka. Po pierwsze - jak mówił - od początku 2015 roku był felietonistą "Rzeczpospolitej", pisał krótkie teksty na tematy gospodarcze. Wiem, że w pewnym momencie, po wyborach w 2015 roku, mniej więcej po pół roku, zaczęły do mnie docierać informacje o tym, że to się bardzo nie podoba większości parlamentarnej - relacjonował Malinowski.
Zaznaczył przy tym, iż w jego felietonach nie chodziło o "konkretną grupa polityczną", tylko o wprowadzane rozwiązania dotyczące gospodarki. Dodał, że wcześniej krytykował także poprzedników PiS - koalicję PO-PSL i jej politykę gospodarczą.
Malinowski ocenił przy tym, iż Prawo i Sprawiedliwość "nie chciało za bardzo" prowadzić dialogu społecznego w ramach Rady Dialogu Społecznego. Może w ten sposób chcieli się dowiedzieć właściwie co my myślimy, jak myślimy - zastanawiał się b. szef Pracodawców RP.
Przypomniał ponadto, że w ramach Pracodawców RP powołano Centrum Monitoringu Legislacyjnego, które na bieżąco oceniało działalność legislacyjną w Polsce. One niestety dla większości rządowej wyglądały bardzo mizernie, bardzo źle. To się bardzo nie podobało i prawdopodobnie szukano jakiś, nie wiem jak to nazwać, haków, na moją skromną osobę. Równolegle próbowano kompromitować, dyskredytować mnie osobiście w przestrzeni publicznej poprzez cały system różnego rodzaju działań zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych - powiedział Malinowski.
Szerokie kontakty za granicą
Kolejny możliwy powód inwigilacji - to według niego - jego szerokie kontakty zarówno w Polsce, jak i za granicą. Przypomniał, że jako szef Pracodawców RP brał także udział w spotkaniach Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego.
Na początku piątkowego posiedzenia szef komisji Marcin Bosacki (KO) poinformował, że w przyszłym tygodniu komisja spotka się z prezydium komisji śledczej ds. Pegasusa, która została powołana w Parlamencie Europejskim.
Senacka komisja nadzwyczajna w sprawie Pegasusa działa od połowy stycznia, nie posiada jednak uprawnień śledczych. Powołanie komisji to pokłosie ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Podała ona, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu polityka miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.
Później Agencja Associated Press poinformowała, że według Citizen Lab mieli być szpiegowani przy użyciu programu Pegasus także lider AgroUnii Michał Kołodziejczak i Tomasz Szwejgiert - współautor książki o szefie resortu spraw wewnętrznych i administracji, byłym szefie CBA Mariuszu Kamińskim.
Ostatni raz komisja obradowała 23 lutego - wtedy wysłuchani zostali gen. Piotr Pytel i prof. Andrzej Zoll.