Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Olivia Regnier: Zmiany w prawie autorskim uderzą w cyfrowy przemysł muzyczny [WYWIAD]

Tomasz Jurczak
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Proponowany przepis wyraźnie też odbiega od europejskich praktyk biznesowych i prawnych w zakresie zarządzania prawami muzycznymi i budzi wątpliwości co do zgodności z prawem UE.
Proponowany przepis wyraźnie też odbiega od europejskich praktyk biznesowych i prawnych w zakresie zarządzania prawami muzycznymi i budzi wątpliwości co do zgodności z prawem UE.
Shutterstock

Wprowadzenie podwójnej opłaty za wykorzystanie polskiej muzyki przyniesie lokalnym twórcom więcej szkody niż pożytku - podkreśla Olivia Regnier, prezes Digital Music Europe (DME)

Trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o prawie autorskim. DME, jako przedstawiciel organizacji zrzeszającej platformy streamingu muzyki, sprzeciwia się proponowanym zmianom.

Członkowie DME w pełni popierają zasadę sprawiedliwego wynagrodzenia dla artystów. Platformy streamingowe wypłacają blisko 70% przychodów na rzecz środowisk twórczych.

Nasze największe obawy dotyczą dodatkowego prawa do wynagrodzenia dla wykonawców, które obciążyłoby platformy streamingowe. Jeśli zostanie przyjęty taki przepis będzie miał destabilizujący wpływ na dobrze funkcjonujący cyfrowy przemysł muzyczny.

Muzyczne platformy streamingowe już płacą wykonawcom na podstawie ich umów licencyjnych z podmiotami praw autorskich, takimi jak największe wytwórnie. Dodatkowe prawo do wynagrodzenia, które miałoby być uiszczane na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ), zmusiłoby platformy do płacenia dwa razy za to samo, bez gwarancji odzyskania kosztów od wytwórni.

Proponowany przepis wyraźnie też odbiega od europejskich praktyk biznesowych i prawnych w zakresie zarządzania prawami muzycznymi i budzi wątpliwości co do zgodności z prawem UE. Taki przepis może znacząco zmienić sytuację w branży muzycznej, zwłaszcza dla konsumentów i artystów.

Jak dziś są rozliczane przychody platform streamingowych?

Firmy te działają w ramach opracowanych w celu zapewnienia artystom odpowiedniego wynagrodzenia za wykorzystanie ich muzyki. Z zastrzeżeniem różnic między naszymi członkami platformy streamingowe przekazują ok. 70 proc. swoich przychodów z muzyki właścicielom praw, w tym artystom, autorom i producentom. Przy czym nie rozliczają się bezpośrednio z artystami, ale nabywają prawa od producentów muzycznych i dystrybutorów, którzy na podstawie odrębnych umów płacą artystom. Warto zauważyć, że w przeciwieństwie do branży filmowej główni artyści branży muzycznej otrzymują takie wynagrodzenie od producentów, którzy przekazują im procent od opłat wnoszonych przez platformy streamingowe.

Moim zdaniem proponowany nowy mechanizm byłby niesprawiedliwy i zagrażałby polskiemu rynkowi muzycznemu. Ostatecznie mógłby doprowadzić do dużej niepewności prawnej dla wszystkich zaangażowanych stron, w tym artystów, oraz do ograniczenia wyboru dla polskich konsumentów. Dodatkowe prawo do wynagrodzenia, za które płaciłyby platformy, jest nieuzasadnione i kontrproduktywne.

Z Pani wypowiedzi wynika, że stracą platformy, ale może zyskają twórcy?

Wspomniany przepis jest bardzo niejasny w zakresie jego praktycznej implementacji i tego, jak planowana opłata miałaby być rozdzielana przez OZZ. W związku z tym istnieją realne pytania o ostateczne korzyści finansowe dla artystów. Niemniej jednak relacji między artystami a platformami streamingowymi nie można upraszczać jedynie do kalkulacji finansowych.

Jak Pani to rozumie?

Platformy dają artystom, także tym z Polski, wartość dodaną w postaci nieograniczonego dostępu do globalnego rynku. Z kolei Polakom pozwalają słuchać rodzimych wykonawców bez względu na to, gdzie przebywają. Tylko w ubiegłym roku cała branża muzyczna w Polsce urosła o 27 proc. Znacząco wzrosła też liczba utworów polskich artystów na listach przebojów platform afiliowanych przez DME. To pokazuje, że streaming odegrał kluczową rolę w udostępnianiu fanom muzyki rodzimego repertuaru. Jest to po części zasługa inwestycji i działań promocyjnych, które podejmują platformy, a które pomagają artystom w popularyzacji ich twórczości.

Wprowadzenie podwójnej opłaty za wykorzystanie polskiej muzyki przyniesie lokalnym twórcom więcej szkody niż pożytku. Zaszkodzi również możliwości utrzymania lub rozwoju działalności serwisów muzycznych w kraju. Zdecydowana większość przychodów platform streamingowych jest już dzielona z podmiotami z całej branży muzycznej, w tym z wytwórniami i dystrybutorami. Wprowadzenie podwójnej opłaty wpłynęłoby na rentowność serwisów muzycznych w Polsce, inwestycje i promocję krajowego repertuaru oraz na cały przemysł muzyczny, ze szkodą dla artystów i konsumentów.

Część ekspertów zwraca uwagę, że zmiana prawa autorskiego w zakresie art. 861, o którym mówimy, wykracza poza zakres implementacji Dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym - DSM.

Dodatkowe wynagrodzenie nie wynika z wymogów dyrektywy. Przeciwnie, w dokumencie UE postanowiła sprzyjać lepszym negocjacjom umownym poprzez przejrzystość i możliwość renegocjacji umów. Proponowany przepis jest również niespójny z podejściem zdecydowanej większości państw członkowskich UE, które dokonały transpozycji dyrektywy.

Większość państw unijnych zdecydowała się nie wprowadzać podobnych mechanizmów prawnych. Chorwacja, Litwa, Francja, Włochy, Estonia, Łotwa i Szwecja mają już za sobą debatę, która obecnie toczy się w Polsce. Kraje te doszły do wniosku, że dodatkowe wynagrodzenie pokrywane przez platformy streamingowe nie jest optymalnym rozwiązaniem kwestii wynagrodzenia artystów, negatywnie wpłynęłoby na rynek i zagroziłoby swobodzie umów. Podobnie w Polsce liczne organizacje, które uczestniczyły w procesie konsultacji publicznych, podniosły kwestię wykraczania przepisu poza zakres dyrektywy.

A jednak w Belgii takie prawo już działa…

Faktycznie Belgia zdecydowała się na wprowadzenie przepisu podobnego do tego proponowanego przez polski rząd. Belgijskie prawo weszło w życie w lipcu i jest już przedmiotem wielu postępowań sądowych. Choć sprawa jest na wczesnym etapie, niewykluczone, że spór ten zostanie poddany ocenie TSUE. W związku z tym ustawodawcy powinni również bacznie obserwować rozwój sytuacji w Belgii. Dlatego też wprowadzenie art. 861 w polskim prawie postawiłoby Polskę na innej drodze niż ta, jaką wybrała zdecydowana większość państw członkowskich UE, które już wcześniej dokonały transpozycji dyrektywy.

Tomasz Jurczak