Pandemia sprawiła, że digitalizacja stała się koniecznością. I obejmuje wszystkie aspekty działalności sprzedawców.
Internet odpowiada już za ponad 10 proc. sprzedaży detalicznej w Polsce - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Przed pandemią udział e-commerce był o niemal połowę mniejszy. Ostatnie dwa lata to czas nie tylko wysypu działalności online, lecz także cyfryzacji łańcucha dostaw, logistyki, sposobów zamawiania towarów czy podpisywania umów z kontrahentami.
- Mowa np. o wdrażaniu certyfikowanego e-podpisu do zamówień. Zmniejszyło to znaczenie „obwoźnych” przedstawicieli handlowych. Platformy do zamówień przypominają bardziej sklepy internetowe niż katalogi z numerem telefonu do konsultanta, u którego należało złożyć zlecenie - tłumaczy Paweł Szukalski, członek zarządu spółki Comperia.pl.
Choć pandemia zdaje się odchodzić w przeszłość, to cyfryzacja handlu nie zwalnia tempa. Dzieje się tak m.in. za sprawą rosnących wymagań klientów. Coraz częściej w procesie podejmowania decyzji zakupowej online zwraca się uwagę na termin dostarczenia przesyłki. To oznacza konieczność przemyślenia sposobu prowadzenia biznesu w sieciach łączących placówki stacjonarne z e-commerce.
Jednym z wyzwań jest automatyzacja procesów logistycznych. Chodzi np. o bezpośrednie komunikowanie się systemów. - Będą one same „domawiać” brakujące części produkcyjne czy uzupełniać niedobory magazynowe na podstawie wcześniej ustawionych konfiguracji - przewiduje Marcin Rutkowski, ekspert ze spółki merce.com tworzącej rozwiązania e-commerce.
- Sprzedawcy mogą wykorzystać swoje salony stacjonarne jako minicentra logistycznie i część zamówień online wysyłać właśnie z nich. To znacząco obniża czas realizacji, bo paczka jest wysłana z bliższej odległości, a nie z magazynu centralnego przypisanego do zamówień internetowych - dodaje Rutkowski. Wskazuje, że takie rozwiązania stosują Apple w USA, Okaïdi we Francji czy Ochnik w Polsce.
Dziś coraz więcej zarówno producentów, jak i sieci handlowych łączy sprzedaż w tradycyjnych sklepach z kanałami cyfrowymi. Klienci mogą towar obejrzeć, zapoznać się z opisem na stronach internetowych, a wreszcie zamówić go i odebrać w sklepie.
Bartłomiej Bartosiewicz, menedżer w Asseco Poland, wskazuje na znaczenie usług dodanych, np. finansowania zakupów. Stąd rosnąca popularność formuły BNPL - buy now, pay later. - Zakup towaru z możliwością odroczonej zapłaty bez dodatkowych kosztów dla klienta prowadzi do wzrostu sprzedaży i przychodów. Wymaga to jednak od dostawców usług finansowych budowy procesów oceny kredytowej potencjalnych klientów w oparciu o historię zakupów, o dane, jakie klienci pozostawiają w sieci, i własne modele scoringowe. Rejestracja klienta, cały proces obsługi odroczonej płatności jest maksymalnie uproszczony, dzięki czemu chętniej wybierany przez klientów podczas zakupów, aniżeli ubieganie się o kredyt w tradycyjnym banku - tłumaczy Bartosiewicz.
Z raportu „E-commerce w Polsce 2021” wynika, że już 77 proc. internautów kupuje online. Rok wcześniej odsetek ten wynosił 73 proc., a w 2019 r. 62 proc. Wymusza to na sprzedawcach rozwijanie narzędzi informatycznych wykraczających poza „zwykły” sklep w sieci. Dlatego sieci handlowe stawiają na systemy rekomendacji produktów, personalizację komunikatów czy nawet ceny zmieniające się pod klienta (lub na podstawie źródła, z którego przyszedł).
- Kiedyś o tego typu rozwiązaniach mogli marzyć tylko najwięksi, teraz są dostępne dla wszystkich. Podobnie np. z opcją up-sell w koszykach zakupowych, czyli polecaniu dodatkowych produktów pasujących do zamówienia - zauważa Krzysztof Bartnik, założyciel Imker i bloga eKomercyjnie.pl. ©℗