Dobiegające końca prace nad ustawą o cyberbezpieczeństwie pozwalają UKE myśleć o starcie długo oczekiwanej aukcji częstotliwości
Przy wszystkich zastrzeżeniach, jakie branża telekomunikacyjna ma do nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC), w ocenie kolejnych projektów tej regulacji powraca argument, że nowa wersja KSC jest rynkowi potrzebna – ze względu na rozwój sieci komórkowej piątej generacji (5G).
Zależność jest bowiem taka, że budowa nowej sieci nie nabierze tempa bez przydziału częstotliwości z pasma C (3,4–3,8 GHz), co z kolei nie nastąpi, jeśli nowelizacja KSC nie nabierze ostatecznego kształtu.
Czy najnowszy, siódmy projekt tej ustawy stanowi już wersję ostateczną, tego nie wiadomo. Resort cyfryzacji nie odpowiedział nam na pytanie, czy opublikowany w piątek dokument ulegnie jeszcze zmianom. Nie można tego wykluczyć. Nowelizacją KSC będą się teraz zajmować komisja prawnicza i Stały Komitet Rady Ministrów. Nieoficjalnie mówi się już jednak, że przygotowywana od 2020 r. regulacja w końcu finiszuje.
– Prace nad dokumentacją aukcyjną wznowimy po zatwierdzeniu projektu ustawy przez Stały Komitet Rady Ministrów – zapowiada Witold Tomaszewski, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W lutym prezes UKE Jacek Oko mówił na konferencji prasowej, że po decyzji SKRM urząd będzie potrzebował dwóch–trzech tygodni na uruchomienie procedury przydziału częstotliwości.
Regulator jest do tego zadania od dawna przygotowany, gdyż ogłaszał już aukcję pasma C 6 marca 2020 r., czyli ponad dwa lata temu. 16 kwietnia 2020 r. bieg terminu składania ofert na częstotliwości został jednak zawieszony z powodu pandemii. A niedługo później do tarczy antycovidowej dodano zapisy skracające kadencję prezesa UKE – tę funkcję pełnił wtedy Marcin Cichy – i anulujące aukcję. W efekcie w czerwcu 2020 r. procedura przydziału pasma została unieważniona. A ponieważ ustalono, że przy drugim podejściu niezbędne będą zaktualizowane przepisy dotyczące cyberbezpieczeństwa – to z powodu ślimaczącej się nowelizacji KSC aukcja przez prawie dwa lata nie może ruszyć z miejsca.
Dlaczego pasmo C jest potrzebne? Wprawdzie sieć piątej generacji działa już w Polsce i bez tych częstotliwości, ale dopiero z nimi pokaże pełnię swoich możliwości. Częstotliwości radiowe są dla transferu danych w sieci komórkowej tym, czym drogi szybkiego ruchu dla transportu samochodowego. Dopiero na podstawie rezerwacji odpowiedniego pasma operatorzy budują całą infrastrukturę: maszty, nadajniki, urządzenia z odpowiednim oprogramowaniem itd. Cechami wyróżniającymi 5G jest możliwość jednoczesnego obsłużenia wielu urządzeń, większa prędkość transferu danych i mniejsze opóźnienia. Do tego potrzebne są jednak odpowiednie „drogi”.
Dostępne dziś w Polsce sieci 5G – uruchomili je wszyscy czterej operatorzy infrastrukturalni – powstały w pasmach przeznaczonych pierwotnie na LTE. Charakteryzują je więc mniejsza szybkość pobierania danych i większe opóźnienie transmisji w porównaniu z sieciami piątej generacji w państwach, gdzie funkcjonują one już w paśmie C, które ze względu na swoje parametry techniczne wybrano w Europie na „autostradę” dla nowej sieci. Uzupełniająco na 5G zostaną też wykorzystane zakresy 700 MHz i 26 GHz. Zaletą pierwszego jest duży zasięg. Drugi go nie zapewni, za to da największą przepustowość.
Pełne wdrożenie nowego standardu łączności umożliwi zastosowanie 5G w przemyśle 4.0, inteligentnym zarządzaniu miastami oraz do rozwoju e-usług.
– Absolutnie potrzebujemy przydzielenia częstotliwości na budowę sieci komórkowej piątej generacji – mówi Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska. – Nowa sieć nie powstanie za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jej wdrażanie potrwa, więc tym bardziej trzeba jak najszybciej przeprowadzić aukcję pasma C. Tocząca się za naszą wschodnią granicą wojna nie sprzyja dziś wprawdzie inwestycjom, ale tu chodzi o budowę nowoczesnego ekosystemu na przyszłość. Doświadczenia z zastosowaniem sieci 5G w gospodarce w innych krajach i u nas w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej dowodzą, jak ważnym czynnikiem rozwoju jest nowa sieć – argumentuje Michał Kanownik.
Szwedzki producent sprzętu telekomunikacyjnego w swoim cyklicznym raporcie o rynku usług mobilnych (Ericsson Mobility Report) szacuje, że w końcu ub.r. było na świecie 660 mln abonamentów komórkowych 5G, i przewiduje, że do końca 2027 r. ich liczba wzrośnie do 4,4 mld. Będą wtedy stanowiły prawie połowę wszystkich abonamentów na usługi komórkowe. Obecnie dominują usługi poprzedniej generacji – LTE – których liczba wzrosła w czwartym kwartale ub.r. do 4,7 mld, co stanowiło 57 proc. wszystkich abonamentów mobilnych. ©℗
Kreml szpieguje za pomocą sprzętu Nokii
Fiński producent telekomunikacyjny przestał sprzedawać swoje produkty w Rosji, ale jego starszy sprzęt jest tam wykorzystywany do inwigilacji. Jak ujawnił „The New York Times”, urządzenia i oprogramowanie, które Nokia sprzedała rosyjskiemu operatorowi MTS, służą do połączenia jego sieci z Systemem Operacyjnych Działań Śledczych (SORM). SORM służył m.in. do śledzenia zwolenników Aleksieja Nawalnego, a dziś może inwigilować przeciwników wojny.
Powołując się na dokumenty, NYT stwierdza, że urządzenia łączące sieć operatora z państwowym systemem do inwigilacji Nokia dostarczała MTS przez ponad pięć lat. Według dziennika Nokia wiedziała, do czego wykorzystano jej rozwiązania. Firma na łamach NYT nie kwestionuje autentyczności dokumentów, ale zaznacza, że nie produkuje, nie instaluje i nie serwisuje sprzętu SORM. ©℗
Elżbieta Rutkowska