Waszyngton wpisał chińskiego sprzedawcę na listę rynków o złej reputacji, a Bruksela wnosi sprawę do Światowej Organizacji Handlu
Gigant e-commerce trafił na amerykańską czarną listę razem z aplikacją WeChat chińskiej firmy Tencent. Jest ona znana głównie jako komunikator internetowy i serwis społecznościowy, ale ma szersze zastosowanie, w tym do płatności i zakupów.
Wykaz rynków o złej reputacji (dosłownie: rynków notorycznych) prowadzi biuro przedstawiciela Stanów Zjednoczonych ds. handlu (USTR). Są tam umieszczane platformy internetowe oraz rynki fizyczne, które według Waszyngtonu angażują się w piractwo czy podrabianie znaków towarowych lub ułatwiają takie działania. – Globalny handel podrabianymi i pirackimi towarami podkopuje innowacje i kreatywność USA oraz szkodzi amerykańskim pracownikom – podkreśla Katherine Tai, przedstawicielka Stanów Zjednoczonych ds. handlu, dodając m.in., że podróbki „mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa konsumentów i pracowników na całym świecie”.
Pekin nie zgadza się z diagnozą USTR. Jak podaje Reuters, chińskie ministerstwo handlu wezwało Waszyngton do „obiektywnego odzwierciedlenia wysiłków i postępów” Państwa Środka w tej sferze. Wpisanie chińskich firm na czarną listę uznano za nieodpowiedzialne.
Agencja cytuje też firmę Tencent deklarującą gotowość współpracy „w celu rozwiązania tej sprawy”. Właściciel WeChat podkreślił swoją aktywność w dziedzinie ochrony własności intelektualnej, polegającą m.in. na monitoringu i odstraszaniu przed takimi działaniami. Również władze Alibaby zapowiedziały, że grupa będzie kontynuować współpracę z agencjami rządowymi, aby rozwiązać obawy związane z piractwem.
Wpisanie na czarną listę USTR ma wyłącznie efekt wizerunkowy, gdyż nie wiąże się z żadnymi sankcjami. Obecnie figurują na niej 42 platformy internetowe i 35 rynków fizycznych. Jak podaje urząd, lista ma zwiększyć świadomość problemu piractwa i handlu podróbkami i pomóc „operatorom rynku i rządom” w walce z nim.
Niedługo przed publikacją listy biuro USTR przedstawiło roczny raport dotyczący stosowania się Państwa Środka do zasad Światowej Organizacji Handlu (WTO). Wynika z niego, że Chiny w dalszym ciągu nie wdrożyły wolnorynkowych reguł, na których opiera się ta organizacja i które zobowiązały się wprowadzić, przystępując do WTO 20 lat temu. – Zamiast tego Chiny zachowały i rozszerzyły swoje państwowe, nierynkowe podejście do gospodarki i handlu – stwierdza szefowa USTR Katherine Tai.
Według raportu Waszyngtonu z czasem nierynkowe podejście Państwa Środka „raczej wzrosło, niż spadło”, mimo że USA i inni członkowie WTO „podjęli szereg dwustronnych i wielostronnych wysiłków, aby sprostać wyjątkowym wyzwaniom związanym z członkostwem Chin w WTO”.
Wśród inicjatyw, które wbrew założeniom nie doprowadziły do znaczących zmian postępowania Pekinu, USTR wymienia też umowę podpisaną między obydwoma krajami w styczniu ub.r., tzw. fazę pierwszą. Chiny zobowiązały się w niej m.in. poprawić dostęp do swojego rynku w sektorach rolnictwa i usług finansowych. Złożyły też zobowiązania dotyczące ochrony własności intelektualnej i transferu technologii i miały zwiększyć zakupy towarów i usług z USA. W ocenie USTR – choć część zapisów wprowadzono w życie, to „Chiny nie wdrożyły jeszcze niektórych z bardziej znaczących zobowiązań” – w tym tego dotyczącego zakupów w 2020 r. i ub.r. Co wzmacnia widoczną od pewnego czasu potrzebę wdrożenia wobec Państwa Środka nowej strategii i nowych środków oddziaływania. USTR podkreśla, że USA powinny w tej dziedzinie współpracować ze swoimi sojusznikami.
Ochrony własności intelektualnej dotyczy też sprawa, jaką Unia wniosła w piątek przeciwko Chinom w ramach WTO, zarzucając Pekinowi ograniczanie możliwości ochrony patentów. Po decyzji Najwyższego Sądu Ludowego z sierpnia ub.r. chińskie sądy mogą zakazać właścicielom patentów zwracania się w sprawie ich ochrony do sądu innego kraju. Za złamanie tego zakazu grozi 130 tys. euro grzywny dziennie. Jak stwierdza Komisja Europejska, postawiło to firmy ze Starego Kontynentu „w bardzo niekorzystnej sytuacji”, gdyż „chińscy producenci wnioskują o wspomniane zakazy wnoszenia pozwu, aby móc korzystać z tańszego lub nawet całkiem bezpłatnego dostępu do europejskiej technologii”.
– Przedsiębiorstwa unijne mają prawo dochodzić sprawiedliwości na uczciwych warunkach w sytuacjach, gdy ich technologie są wykorzystywane nielegalnie. Dlatego też rozpoczynamy dziś konsultacje na forum WTO – stwierdza Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący wykonawczy i komisarz do spraw handlu. Konsultacje to pierwszy etap rozstrzygania sporów WTO. Jeżeli w ciągu 60 dni nie przyniosą efektu, Unia może się zwrócić do WTO o powołanie zespołu orzekającego w tej sprawie. ©℗