Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Smart city: utopia, którą należy jak najszybciej wdrażać

Tomasz Jurczak
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Smart city
Smart city kojarzy się często z nowoczesnymi miastami przyszłości, znanymi z filmów science fiction czy gier komputerowych
jamesteohart
Shutterstock

Rozwój inteligentnych miast, pomimo wielu barier, może stać się sensowną odpowiedzią technologiczną na kryzysy energetyczne i związane z nimi niedobory surowców. To miasta generują lwią część zapotrzebowania na energię. Czas zacząć ją oszczędzać, bo będą jej potrzebować jeszcze więcej.

Smart city kojarzy się często z nowoczesnymi miastami przyszłości, znanymi z filmów science fiction czy gier komputerowych. Jednak to nie autonomiczne samochody i roboty korzystające z algorytmów sztucznej inteligencji będą stanowiły o tym, czy miasto jest smart czy nie. Główny nacisk musi być położony na nowoczesną infrastrukturę i poprawę życia mieszkańców. Inteligentne miasta są dla ludzi, a nie dla maszyn czy idei i innowacyjnych rozwiązań. Dlatego smart cities to nic innego jak miejsce, gdzie stopniowo, efektywnie, bez nadmiernych wydatków uderzających w obywateli choćby w postaci podatków, buduje się sieci nowoczesnych rozwiązań ułatwiających życie.

Na szczęście pierwszy etap budowania inteligentnych miast powoli staje się przeszłością. Wcześniej bowiem to firmy technologiczne tworzyły rozwiązania dla samorządów, w zasadzie bez żadnych analiz, opierając się wyłącznie na mniej lub bardziej skutecznie wyartykułowanych potrzebach włodarzy miast. Nie brano też pod uwagę zdania ani potrzeb społeczności. Dziś mamy do czynienia ze smart city 2.0., czyli potrzebą samorządów budowania nowoczesnych rozwiązań, odpowiadających na żywotne potrzeby. Nie tylko w związku z problemami, z jakimi miasta borykają się dziś, ale jakie mogą pojawić się w przyszłości. Niezwykle ważne, aby liderami w proponowaniu innowacji były rzeczywiście miasta, aby współpracowały z przedsiębiorcami na równych zasadach, wcześniej porozumiewając się oczywiście z mieszkańcami. Niewątpliwie ideałem byłaby jednak sytuacja, kiedy to mieszkańcy byliby oddolnymi liderami innowacji w swoim mieście, przekazywali włodarzom nie tylko potrzeby, ale i proponowali rozwiązania na bazie funkcjonujących już technologii. Jednak na ten etap smart city jeszcze poczekamy.

Gdzie to smart city?

Ponad trzy czwarte ludności Unii Europejskiej mieszka na obszarach miejskich, prognozuje się, że do 2050 r. liczba ta wzrośnie do prawie 85 proc. Tak wynika przynajmniej z danych UE. Oznacza to, że miasta przyszłości będą w sobie skupiały niemal wszystkie aktywności. Powstaną znaczące dla państw megapolis, a praca, nauka i rozrywka przeniesie się niemal wyłącznie do miast. W wielu rejonach świata już tak się dzieje. Miasta będą musiały zadbać o odpowiedni, nowoczesny transport, infrastrukturę, oświetlenie, monitoring czy usługi. W przeciwnym razie nie poradzą sobie z funkcjonowaniem przy stale zwiększającej się liczbie mieszkańców. Samorządy, które będą potrafiły usprawnić życie w mieście, stworzyć je bezpiecznym i tańszym – będą na tym zyskiwać.

Jak to zrobić? Na świecie nie istnieją wzorcowe inteligentne miasta. Jak zauważa w raporcie UNESCO Bernard Cathelat, miasta tak naprawdę nie są smart i jeszcze długo nie będą – a może nawet nigdy.

– Większość tzw. inteligentnych miast to po prostu miasta z pewną liczbą wyróżniających się, inteligentnych projektów. Mit ma swoją użyteczność jako siła napędowa, motywująca atrakcyjność. Śmiałość, która stymuluje innowacyjność – czytamy w raporcie „Smart Cities – Shaping The Society of 2030”.

Dlatego „utopijne idee smart cities” należy wdrożyć jak najszybciej.

Kluczowe obszary

Głównym celem funkcjonowania inteligentnych rozwiązań w miastach jest polepszanie jakości życia mieszkańców. Zatem wszystkie obszary, które da się usprawnić dzięki nowoczesnym technologiom, wpisują się w ideę smart city. Dotyczy to zarówno czujników wspierających parkowanie, inteligentnych systemów transportowych czy choćby efektywnego zarządzania oświetleniem ulic. Wszystko to powinno znajdować się w sieci połączonych ze sobą urządzeń, które mogą komunikować się ze sobą i udostępniać dane użytkownikom w ramach internetu rzeczy (IoT – internet of things).

Ważnym aspektem dla budowania smart cities będzie oszczędność energii. Wykorzystywanej do oświetlenia czy jako paliwa w ruchu ulicznym, ale przede wszystkim – tej do ogrzewania. Ma to ogromne znaczenie wobec kryzysu energetycznego. Przykładem miejsca, gdzie tego typu innowacje się sprawdziły, jest między innymi Berlin i wdrożenie firmy Panasonic. Połączone w jeden, zdalnie zarządzany system inteligentne rozwiązania energetyczne obejmują wysoce wydajne pompy ciepła czy panele fotowoltaiczne, przynoszą nawet 15 proc. oszczędności. Energia pozyskiwana jest ze źródeł odnawialnych, zatem rozwiązanie to obejmuje jeszcze jeden ważny obszar dla smart cities – ograniczenie emisji CO2.

Czy Polska jest smart

Amerykańskie firmy analityczne szacują, że wielkość globalnego rynku inteligentnych miast może wynieść od kilkuset miliardów do nawet biliona dolarów w najbliższych latach. Rynek smart city ma rosnąć o 20 proc. rocznie. Czy Polska, nasze miasta oraz firmy będą mieć udział w tym torcie? Wydaje się to bardzo możliwe. Co prawda światowymi liderami wśród wdrażania różnego rodzaj innowacji smart są miasta azjatyckie oraz zachodnioeuropejskie. Wśród nich pierwsze miejsce zajmuje Singapur, który wykorzystuje rozwiązania internetu rzeczy do monitorowania czystości przestrzeni publicznych czy zużycia energii. Tak wynika z opracowywanego przez firmę IMD (International Institute for Management Development) Smart City Index. Na podium znalazły się Zurych i Oslo, a nieco dalej Tajpej czy Helsinki.

Gdzie jest Polska w tym indeksie? Na 118 sklasyfikowanych światowych metropolii i mniejszych miast mamy dwóch przedstawicieli znad Wisły. To Warszawa i Kraków, odpowiednio na 75. i 80. miejscu.

Z kolei w rankingu IESE Cities in Motion Index z 2020 r., klasyfikującym najbardziej inteligentne miasta świata, wyszczególnione zostały Warszawa i Wrocław. Nie jest to może powód do dumy, jeśli chodzi o liczbę miast czy miejsca, ale ważne, że zostaliśmy zauważeni. Tym bardziej że świetnie z rozbudową rozwiązań smart city radzą sobie Gdańsk czy Gdynia, Poznań, a także Rzeszów, Szczecin czy Białystok. Polskie miasta inwestują w ideę smart city i coraz bardziej zauważają korzyści, jakie te inwestycje mają przynieść. Kluczowe mogą tu być jednak przeznaczone na ten cel wydatki. Warto je utrzymywać i zwiększać w kolejnych latach, także we współpracy z dostawcami usług.

Bariery w rozwoju

Oczywiście rozwój smart city to nie tylko kwestia finansów. Tego typu technologie nie będą rozwijane bez odpowiedniej infrastruktury cyfrowej. Mowa choćby o sieciach telekomunikacyjnych piątej generacji. Tylko powszechność 5G pozwoli szybko i skutecznie gromadzić oraz analizować dane potrzebne do reagowania na określone sytuacje. Jest to kluczowe dla obszaru smart city i internetu rzeczy. Niezwykle ważna będzie też kwestia ochrony danych w systemie miejskim i odpowiednie zabezpieczenie ich przed cyberprzestępcami. To wyzwania, które mogą utrudnić rozwój smart city. Za ich sprawą może się jednak pojawić mechanizm kontroli przez mieszkańców dotyczący tego, jakie dane będą pozyskiwane, do czego rozwiązania smart cities zostaną zastosowane, a gdzie nie powinny. Potrzebne jest również odpowiednie prawo, niestety przepisów w obszarze smart city, internetu rzeczy czy sztucznej inteligencji nadal brakuje.

W Polsce jest mnóstwo firm oferujących własne rozwiązania z obszaru IoT, które można wykorzystać w budowie inteligentnych miast. Wiele z nich, jak systemy inteligentnego płatnego parkowania, ITS czy monitoring zużycia mediów, z powodzeniem są wykorzystywane przez samorządy. Zazwyczaj ma to jednak charakter punktowy. Połączenie wielu rozwiązań w jednolity system zarządzany zdalnie da administratorowi czy operatorowi systemu pełen obraz sytuacji w mieście i usprawni działanie. Tak będzie wyglądało nowoczesne i efektywne smart city XXI w.